Karen Graham w obiektywie Victora Skrebenskiego, 1973 r. © Victor Skrebenski
STYL żYCIA: WYWIAD Z MODELKĄ

Życie uwiecznione na fotografiach

Wywiad z Viktorem Skrebneskim - fotografem i specjalistą od kreowania wizerunku Estée Lauder.

Mimo blisko sześćdziesięcioletniej kariery, Victor Skrebneski rzadko publikuje swoje własne zdjęcia z fotografowanymi przez siebie osobami. W głównej sali swojego studio Lincoln Park w Chicago, legendarny fotograf wyjaśnia dlaczego. "Obawa" nie jest najwłaściwszym słowem, to raczej niechęć do oglądania własnej starzejącej się twarzy" - tłumaczy.

A jednak w marcu tego roku, Skrebneski, który liczy sobie obecnie 85 lat, poruszył temat-tabu wydając w 2014 r. nakładem Books Press z Chicago piętnastą w swoim dorobku książkę zatytułowaną Ageing (Starzejąc się), która zawiera zdjęcia fotografa u boku wybranych znakomitości z imponującej listy fotografowanych przez niego muz, wśród których znaleźli się Orson Welles, Bette Davis, Andy Warhol, David, Bowie i Iman, Audrey Hepburn, Oprah i oczywiście Estée Lauder. "Była moją bliską przyjaciółką" - wspomina Skrebneski kartkując album czarnobiałych zdjęć i zatrzymując się na fotografii z Estée.

"Nie marzę, działam".

Zdobywszy w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku renomę w świecie mody, Skrebneski został w 1962 r. fotografem współpracującym z Estée Lauder na wyłączność. W ciągu 25-letniej kariery w Estée Lauder zrealizował wszystkie kampanie reklamowe marki. Dla uczczenia tej współpracy w 1987 r. opublikował książkę pt. Five Beautiful Women[Pięć pięknych kobiet], przedstawiającą kulisy współpracy z elitą ambasadorek marki Estée Lauder - Phyllis Connor, Karen Harris, Karen Graham, Shaun Casey i Willow Bay.

Chicagowskie studio, w którym fotograf odkrył niektóre z najsłynniejszych supermodelek, wciąż działa. Jest pełne szkiców "dobrego znajomego" Skrebneskiego - Huberta de Givenchy, podpisanych przez projektanta, oprawionych w ramki zdjęć z różnych wydań włoskiego Vogue'a oraz bliższymi współczesności hołdami ku czci artystów takich jak René Magritte czy Cy Twombly. To prawdziwe archiwum wspaniałych prac, które zostaną uwiecznione na ekranie jesienią przyszłego roku, kiedy to planowana jest premiera nowego dokumentu o życiu Skrebneskiego. Tutaj fotograf dzieli się kilkoma wspomnieniami ze swojej bogatej kariery i opowiada o nieustannie ewoluującym świecie nieruchomych obrazów.

EL: Jak poznał Pan Estée?

Poznaliśmy się przez mojego agenta. Otworzyłem własne studio w 1952 r., ale pracowałem jako fotograf już przedtem, robiąc zdjęcia dla Esquire, Glamour, Mademoiselle i domu towarowego Marshall Fields. Pokazałem Estée zdjęcie Phyllis [Connor], które zrobiłem w ramach kampanii reklamowej Marshall Fields, ale które nie zostało przez nich wykorzystane. Spojrzała na nie i powiedziała: "To jest to". To była nasza pierwsza wspólna reklama - kolekcji kosmetyków do makijażu na wieczór, która weszła na rynek w 1962 r. Potem zaprosiła mnie na zdjęcia do Palm Beach i ponownie moje prace znowu bardzo jej się spodobały.

EL: Czy Estée kiedykolwiek powiedziała Panu, co w szczególności ceni w Pańskich zdjęciach?

VS: Nie, ale czasami do mnie dzwoniła i mówiła "Wpadniesz w przyszłym tygodniu do Nowego Jorku? Zapraszam Cię na kolację." I leciałem. Staliśmy się sobie bardzo bliscy.

Lubię robić rzeczy, które są nowe i które powalają mnie kolana.

EL: W jaki sposób zainteresował się Pan fotografią?

VS: Najpierw byłem artystą - malowałem, rzeźbiłem i studiowałem w Instytucie Designu w Chicago. Zacząłem od wywoływania zdjęć zrobionych mojej siostrze Jenny, którą uważałem za bardzo piękną. Jeden z nauczycieli powiedział mi, że nigdy wcześniej nie widział takiego sposobu kadrowania. Zasugerował mi wyjazd do Nowego Jorku i pokazanie zdjęć w redakcji jakiegoś czasopisma. Tak zrobiłem i od razu dostałem pracę.

EL: Co Pana inspiruje?

VS: Jestem artystą od zawsze, więc zawsze sobie myślę "Chcę zmienić to i tamto…" - i zawsze jest coś, co można zmienić. Lubię robić rzeczy, które są nowe i które powalają mnie na kolana.

EL: Pracował Pan z tyloma wspaniałymi ludźmi. Czy ma Pan sesję, która jest Pańską ulubioną i która najbardziej utkwiła Panu w pamięci?

VS: Każda następna sesja jest taka.

EL: Ma Pan jakiś wymarzony projekt, którego jeszcze nie zrealizował? Albo osoby, z którymi chciałby Pan współpracować?

VS: Ja nie marzę, ja działam. Gdyby było inaczej, nigdy nie zrealizowałbym niczego.

Produkty z artykułu

Top